2015-07-08

Na śmierć Dominika Szymańskiego z Bieżunia


Gromado gimnazjalnych katów,
tchórzy odważnych tylko w kupie,
szczujnio bezmózga, ćmo psubratów,
której krew w butach czarno chlupie,
ty mieczu ślepy w mnogiej ręce,
dziarski oddziale Gimbazjugend,
(karma niech płaci wam w udręce!) –
pokłońcie się przed dziecka trupem.

Biskupie w różach i koronkach,
który nie wzgardzisz żadnym wiecem
gdzie możesz o genderach chrząkać
(chociaż się przyjaźniłeś z Paetzem),
ty, który się „pochylasz z troską”,
z kibolem w jeden spięty supeł,
jątrząc pod Matką Częstochowską –
pokłońże się przed dziecka trupem.

Inkwizytorze, kij ci w oko,
od „w żyłach gejów płynie szambo”,
specu od pracy rur i tłoków,
pseudonauki, mambodżambo,
który pakujesz miłość w błoto
i wszędzie widzisz tylko dupę,
obsesjonacie, kryptocioto –
pokłońże się przed dziecka trupem.

Dziewico z PiS patentowana,
ty Grajo, co udajesz Grację,
z wachlarzem, grubo pudrowana,
która opiewasz prokreację,
chcąc odpór dać „improduktywom”,
choć całe życie siejesz rutę,
skisła megiero, babo-dziwo –
pokłońże się przed dziecka trupem.

Ty, obwiązany muszką bucu,
piąta kolumno putinowska,
ajatollachu nastokuców,
hetmanie armii całej w krostach,
sarmato z podrabianym herbem,
co warzysz antyhomosiową zupę,
raz młotem cię, a raz cię sierpem –
aż skłonisz się przed dziecka trupem.

Brunatny, nomen omen, świrze,
od „kościół, szkoła i strzelnica”,
co Boga chciałbyś, bohatyrze,
intronizować, a zohydzasz,
który byś, gdyby dać ci władzę,
powołał zaraz Einsatzgruppen,
padalcu, płazie, glizdo, gadzie –
pokłońże się przed dziecka trupem.

Ty, katecheto z mózgiem zżartym
„Gościem”, kościelnych ław ozdobo,
który, autorytetem wsparty,
uczysz, że”homo jest chorobą”,
a w domu trzepiesz kapucyna,
ciesząc się tajnym pedo-tubem,
nie kłam, że to nie twoja wina –
i pokłoń się przed dziecka trupem.

Wy, publicyści pism prawilnych,
drżący przed „urażeniem wiernych”,
biorący zawsze stronę siły,
kliko wpływowych, chociaż miernych,
co każdą podłość będziesz głosić,
byle zblatować się z biskupem,
i trzepać kasę z klikalności –
pokłońcie się przed dziecka trupem.

Internetowy zgniły mędrku,
co „nie jest homofobem, ale”,
który przechodzisz jakże prędko
od „moim zdaniem” do „pedale!”,
besserwisserze-skatologu,
co wargą z rynsztokowym brudem
bełkotać czelność masz o Bogu –
pokłońże się przed dziecka trupem.

I wy, po wierzchu pobieleni,
co „macie gejów wśród przyjaciół”,
ale przy świątku ni niedzieli
nie pomożecie swemu bratu,
którzy poglądy macie wzniosłe,
ale co mszę trzęsiecie kuprem,
tak was przeraża spór z proboszczem –
pokłońcie się przed dziecka trupem.

Reszto: Frondowe redaktory
(zwłaszcza ty, spasły nadpapieżu!),
podłości katalizatory,
pleniące się jak korzeń perzu,
eksperci, purpuraci, szuje,
świętojebliwe pańcie chude
(a tutaj niech się rym zmarnuje) –
pokłońcie się przed dziecka trupem.

Trup jeszcze świeży, ledwo ostygł
i wiem, że wiele ich ostygnie
nim się was, gzy, szakale, osły,
chwyci za kark i nisko przygnie.
Z wyboru – nie z krwi! – plemię sucze,
jeszcze się zdusi waszą butę
aż, skomląc, że się was „wyklucza” –
przed dziecka się skłonicie trupem.


(autor nieznany)

Helmut i Helena - rodzeństwo czy wrogowie?

Nazywasz się Helmut i dobrze zarabiasz. Trafiłeś ze studiami, powodzi się, nowe BMW X5 w garażu w domku pod miastem. Twoja siostra Helena niestety na niskim stanowisku w małej firmie, stary Matiz. Bierze kredyt, żeby dzieciakom kupić Playstation i buty Nike - niech mają chociaż to. Tak kochają piłkę...

Niestety kredyt okazuje się pułapką finansową, drobny druczek którego mąż nie doczytał, kilka niespłaconych rat i komornik puka po 10tys. Helena rozwodzi się z mężem, to nie pierwsza głupota którą zrobił.

Helena przychodzi do ciebie. Idziecie razem do banku, gdzie mówisz że siostra jest głupia, żyje ponad stan, że zapłacisz za nią połowę długu. Wpadasz jej na chatę, wywalasz przez okno buty Nike, gry na PS i każesz sprzedać samochód. Helena się godzi, bo co ma zrobić?

Jeżdżąc do pracy komunikacją, Helena często się spóźnia i choruje. W rezultacie traci pracę i trafia na kasę w Biedronce na pensji minimalnej. Nie stać ją na spłatę rat. Znów do ciebie idzie a ty znów: sprzedaj plejstejszyn idiotko, sprzedaj telefon komórkowy.

Helena masz dosyć i mówi NIE. Dzieciaki i tak już nic nie mają a telefon jest ci potrzebny żeby dbać i ich bezpieczeństwo i szukać pracy.

Wkurwiasz i nazywasz ją dziwką. Dzwonisz po jej koleżankach i namawiasz je żeby do ciebie dzwoniły żebyś sprzedała plejstejszyn i komórkę.

W końcu Helena przychodzi do ciebie i pyta ze łzami w oczach: Helmut, czy my jesteśmy nadal rodziną? Jak możesz mnie tak traktować?


Mógłbyś tak potraktować swoje rodzeństwo? Jeśli nie, to może zacznij zdobywać informacje o sytuacji ludzi w Grecji a nie czytać propagandę amerykańskich banków w Wyborczej.