
Jeżeli TAK a oprócz tego jesteś mężczyzną który nie ma dzieci (np. księdzem), to godzisz się tym samym na następujące warunki:
- W dowolnym momencie twojego życia dwumetrowy umięśniony bydlak wali ci z pięści w twarz i lądujesz w szpitalu.
- Masz złamaną szczękę i obrzęk mózgu a na pierwszą wizytę pojawia się opieka społeczna z małą dziewczynką, Mają. Od tej pory masz o nią dbać, kochać ją i karmić - to twoje nowe dziecko. Takie jest prawo. Nie możesz odmówić. Dziecko patrzy na ciebie z miłością w oczach, nie ma nikogo innego kto może je pokochać.
- Rzucasz wszystko cokolwiek robiłeś i o czym marzyłeś (dotyczy to także kariery w kurii czy Sejmie). Zdobywasz pracę, płacisz za opiekunkę, odbierasz dziecko z przedszkola, później szkoły. Nie wyjedziesz na wakacje, nie zwiedzisz świata i nie zrealizujesz marzeń. Bo jako samotny rodzic nie masz na to ani czasu ani pieniędzy.
- Wszystkie kobiety się od ciebie odsuwają.
- Tłumaczysz swojej córce dlaczego dzieci w szkole się z niej śmieją, że nie ma mamusi. Pomagasz jej sobie z tym radzić. Płaczecie razem.
- Tłumaczysz sobie i całemu światu że to nie twoja wina, że jesteś taki słaby i dałeś się pobić.
- Państwo w niczym ci nie pomaga. O wszystko musisz całe życie walczyć z systemem.
- Widoczne na twarzy blizny to nic w porównaniu z pytaniami Mai "tato czy ty na prawdę mnie kochasz"?
Jeśli jesteś kobietą, która popiera zakaz aborcji po ciąży w wyniku gwałtu, to jestem pewien że jesteś hipokrytką i "w razie czego" sobie, rodzinie lub znajomym na pewno byś bez mrugnięcia okiem pomogła.